Referencje

Joanna, l.35.

"Metoda One Brain pojawiła się w moim życiu w momencie, kiedy rozwiązanie moich problemów widziałam już tylko w powrocie do kuracji antydepresantami - tak przytłaczająca była moja codzienność i tak niewiele miałam już sił, aby o siebie walczyć....
Byłam świadoma problemów, które doprowadziły do tej sytuacji ale sama świadomość - jak się okazywało - nie wystarczała, aby je rozwiązać. Kiedy przeczytałam, że metoda One Brain dociera do przyczyn, odblokowuje problem pierwotny tak, że przestaje on rzutować na nasze zachowanie i przestajemy reagować nawykowo, wg schematu, a w dodatku, że efekt jest natychmiastowy i trwały - nie wahałam się.

 

Bałam się tylko, że będzie to traumatyczny proces, bałam się rozdrapywania pozornie zaschniętych ran. Nic podobnego. W rękach Elizy czułam się bezpiecznie i dobrze. Terapia była przyjemna, chociaż wyczerpująca. FAKTEM JEST - działa ona od razu. Po prostu pozbyłam się balastu. Poczułam się wewnętrznie silniejsza. Odzyskałam kontrolę nad swoim życiem. Kilka dni po kuracji byłam szczenięco radosna, czułam, że odzyskałam siebie, cieszyłam się każdą minutą nowego życia i celowo prowokowałam pewne sytuacje, żeby przekonać się, że faktycznie stare demony nie mają już nade mną władzy.


Myślałam, że odtąd moje życie będzie pasmem szczęścia i euforii. Ale nadeszły złe dni. Uderzyły we mnie inne problemy. Te, które przerobiłam z Elizą, przestały istnieć, straciły moc oddziaływania jakby ich nigdy nie było. Z pomocą Elizy zidentyfikowałam te najpilniejsze i ponownie poddałam się terapii. To, co takie cenne w terapii metodą One Brain to to, że CZUJE SIĘ to, co wcześniej pojmowało się tylko intelektem. Czuć to, co się myśli, to zupełnie inna jakość. Kiedy CZUJESZ coś, to po prostu zgodnie z tym żyjesz. Z każdym odblokowaniem moje życie nabiera szerszej perspektywy. Odzyskałam wiarę w siebie, radość, spokój. W moim zachowaniu więcej jest autentyczności, a mniej napięcia, nie ma już w nim miejsca na depresję. Wiem, że prostota metody budzi wątpliwości, co do jej skuteczności - na szczęście broni się sama siłą swych rezultatów i mocnymi podstawami naukowymi. Moich bliskich i znajomych nie muszę przekonywać, że TO DZIAŁA, oni widzą to po mnie. A ci, którzy nie wiedzą, jaki był prawdziwy cel mojego wyjazdu na urlop do Kopańca zastanawiają się, co takiego tam się wydarzyło, że wróciłam taka odmieniona. Podejrzewają nawet, że się zakochałam. A może? Może faktycznie się zakochałam... W życiu."