Referencje
Mariola, 16.07.2009.
Do Pani Elizy trafiłam w roku 2008. Nie mogę stwierdzić, że był to przypadek, bowiem od kilku lat poszukiwałam pomocy i sposobu na moje wewnętrzne rozdarcie i ogromny lęk. Ten lęk towarzyszył mi tak długo, że uwierzyłam, że tak musi być, że jest mi potrzebny, że motywuje mnie do mojego "nędznego" życia. Czułam, że jest mi trudno żyć pełnią życia. Doświadczałam ogromnego bólu i cierpienia, zarówno wewnątrz siebie, jak i w życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym.
Szukałam z wielką determinacją sposobu na ogromny smutek , który doprowadził mnie do okrutnego stanu depresji. Było mi trudno wydostać się z tej choroby. Odczuwałam niemoc, bezradność, czułam się tak, jakbym każdego dnia balansowała na linii życia i śmierci. Pochłaniałam książki, szukając w nich odpowiedzi bądź gotowej recepty. Uczestniczyłam w różnych warsztatach, ustawieniach systemowych, prelekcjach, itd., itp..., ale wracałam wkrótce po nich do znanego sobie stanu beznadziei, smutku i wewnętrznej niemocy, dodatkowo z ogromnym poczuciem winy, że nie potrafię przysłowiowo "wziąć się w garść". Uciekałam w świat duchowy, gdzie szukałam ukojenia czy wysłuchania mojego błagania o "normalne życie". To był koszmar dla mnie i dla mojej rodziny. Coraz bardziej zamykałam się w sobie, szukając litości i nienawidząc się za to. Było mi bardzo ciężko, czułam się taka samotna, bowiem nikt nie umiał mi pomóc. Nie radziłam sobie jako matka trójki dzieci, jako żona oraz - zawodowo- jako przedszkolanka. Otrzymałam jednoznaczne orzeczenie: leczenie psychiatryczne, a to był dla mnie okrutny wyrok. Podświadomie broniłam się przed tym, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że takie leczenie uśmierzy mój ból i pozwoli funkcjonować w rzeczywistości, ale na pewno zabije moją ogromną ciekawość i dążenie do znalezienia odpowiedzi: skąd to przyszło i dlaczego? Dlaczego podświadomie przyciągam do siebie takie cierpienie, choroby, ból, kiedy tak naprawdę pragnę żyć, pragnę kochać i być kochaną jak każdy człowiek?
Po wielu próbach poszukiwania pomocy miałam już udać się po pomoc psychiatryczną, ale...w moim życiu pojawiła się Pani Eliza. Umówiła mnie do niej moja przyjaciółka Donata (dziękuję!). Nie miałam ochoty skorzystać z tej wizyty, ale jako grzeczna dziewczynka, aby nie narazić nikogo na przykrość, nie potrafiłam odwołać spotkania. Bałam się ponownego wielkiego rozczarowania. Nie miałam już siły stosować się do czyichś zaleceń. Podczas pierwszego spotkania okazało się coś niesamowitego - moje ciało było odpowiedzią i lustrem mojego przeżycia, a nie jak dotąd - napełniony wiedzą umysł i zranione, zamknięte serce.
Metoda One Brain ujęła mnie swoją prostotą, zwyczajnością i taką autentycznością, że aż trudno jest to opisać.
Już po pierwszej wizycie poczułam, że otworzyło się dla mnie "małe, cudowne okienko", w którym zobaczyłam i doświadczyłam promyki nadziei. I to przekonało mnie, że warto spróbować, bowiem poczułam to całym swoim ciałem, że tu znajdę sposób na swój ból emocjonalny i fizyczny.
Do Pani Elizy pojechałam w grudniu 2008 roku, przed świętami, na cały tydzień. TYLE CZASU POTRZEBOWAŁAM, ABY ZNALEŹĆ SIEBIE i przywrócić się do życia. Pani Eliza zatroszczyła się o zakwaterowanie i wyżywienie, mieszkałam u wspaniałych i życzliwych ludzi, gdzie poczułam opiekę i jednocześnie prywatność, której właśnie najbardziej potrzebowałam. Po raz pierwszy poczułam, że żyję, a przede wszystkim poczułam w sobie moc zmiany mojego życia na lepsze. Moje ciało pokazało przyczynę moich problemów w dorosłym życiu. Jako 6 letnia dziewczynka przeżyłam traumę, która zatrzymała mój rozwój emocjonalny. Jako dziecko wyparłam to z pamięci, serce się zamknęło. Pamiętało to tylko moje ciało. Metoda, którą posługuje się Pani Eliza, jest bardzo delikatna, łagodna, nieinwazyjna i subtelna. Nasze ciało (mózg!) jest największym i najważniejszym narzędziem, które pokazuje prawdę, którą nie zawsze chcemy przyjąć.
Z Kopańca wróciłam zdrowa, silna i pełna nadziei, czułam, że odnalazłam siebie a przede wszystkim wiarę, że teraz mogę i potrafię tworzyć swoje życie. To nie znaczy, że wszystkie moje problemy się ulotniły, nie..., ale już potrafię sama je rozwiązywać albo zostawić z boku i iść dalej. Coraz częściej śmieję się i odczuwam radość, odkrywam siebie, a zwłaszcza swoją kobiecość. Wróciłam do pracy i pozwalam sobie na szalone marzenia, daję sobie prawo do ich realizacji. Dziękuję z całego serca Pani Elizie, która podała mi tylko (albo aż!) narzędzia, dzięki którym sama uzdrowiłam swoje życie krok po kroku. Ona stała z boku łagodnie towarzysząc mi w mojej wędrówce do siebie. I to jest dla mnie bardzo ważne, że to ja sama przeszłam przez ten most, bowiem właśnie to doświadczenie uwolniło mnie od poszukiwania odpowiedzi u autorytetów, którym oddałam całą swoją moc.
Teraz wiem, że moc jest we mnie i już bez lęku buduję swoje życie na nowo. Marzę o tym, by być studentem Metody One Brain, uczniem Pani Elizy, stać się drogowskazem dla innych, stosować Metodę zwłaszcza w przedszkolach i pomagać dzieciom, które tak często czują się samotne i są bezbronne.
Mariola Nowak